A A A

ROLA OPERACJI PALIATYWNYCH

Gdy rozwój choroby nowotworowej posunął się tak daleko, że wyleczenie stało się niemożliwe, gdy guz stał się nieusu­walny lub gdy powstała wznowa nowotworu, wtedy pozosta­je już tylko postępowanie łagodzące. Oznacza to, że jego ce­lem jest łagodzenie — w miarę możności — wszelkich gnę­biących i uciążliwych następstw choroby. W tych humanitar­nych poczynaniach chirurg może często odegrać ważną rolę, posługując się wyłącznie własnymi środkami działania lub korzystając z pomocy radioterapii, chemioterapii i leczenia hormonami. Był czas, że nowotwór daleko posunięty w rozwoju lub wznowa stanowiła sygnał do poddania się i do ograniczenia wszelkiego leczenia do tego tylko, by „uczynić nieuniknioną drogę do grobu mniej wyboistą". Zupełnie odmienną postawę zajmuje chirurg współczesny. Wyraża się to niechęcią przyznania się do porażki, pragnie­niem przedłużenia życia pacjenta i uwolnienia go na czas moż­liwie długi od najbardziej dokuczliwych przejawów choroby. Nie ulega wątpliwości, że leczenie chirurgiczne może prze­dłużyć życie i uczynić je znośnym nawet wtedy, gdy całko­wite wyleczenie nie jest już możliwe. Takie wyniki można osiągnąć w raku macicy, żołądka, w raku jelita grubego, w którym ciężka niedrożność może przerwać życie na długo przed schyłkowym okresem choroby nowotworowej. Zabiegi łagodzące nie tylko zapobiegają ciężkim powikłaniom, jak np. śmierci głodowej lub niedrożności przewodu pokarmowe­go, ale mogą się przyczynić w znacznej mierze do polepszenia samopoczucia chorego. Ponadto istnieją dowody, że nawet u chorych, u których nie spodziewamy się śmiertelnych po­wikłań mechanicznych, usunięcie głównej masy guza może po­budzić własne mechanizmy obronne organizmu do powstrzy­mania — przynajmniej na pewien czas — dalszego rozrostu pozostałej tkanki nowotworowej. Jednak przedłużenie życia nie stanowi głównego miernika walorów operacji łagodzących. Niewiele osób pragnęłoby żyć dłużej, by cierpieć więcej. Ważną zaletą postępowania ła­godzącego jest to, że może ono uwolnić chorego od najbar­dziej uciążliwych następstw nieuleczalnego nowotworu złośli­wego. Operacja bywa najpewniejszym i najszybszym sposobem uwolnienia chorego od rozpadającego się, wrzodziejącego, za­każonego lub krwawiącego guza nowotworowego umiejsco­wionego na powłokach ciała, a czasami w narządach we­wnętrznych. Operacja bywa też jedynym sposobem, który pozwala stworzyć drogę omijającą miejsce penetracji nowo­tworu do innego narządu. Te dwa powikłania należą do naj­bardziej przykrych następstw zaawansowanego nowotworu, albowiem czynią chorego odrażającym dla siebie samego, a także — niestety — dla innych. Z tego powodu złagodzenie przykrych następstw choroby stanowi znaczne osiągnięcie pod pod względem leczniczym i społecznym. Istnieją różne inne rodzaje łagodzących zabiegów chirur­gicznych, np. wytwarzanie przetoki w przypadku guza, który spowodował żółtaczkę albo guza utrudniającego oddawanie stolca lub moczu. Jednakże szczególnie dużego znaczenia na­brały obecnie 3 inne metody lecznicze. Niektóre nowotwory dają przerzuty do kośćca, a niszcząc tkankę kostną doprowadzają do złamania patologicznego. Do niedawna pacjent bywał często zmuszony przebywać z tego powodu w łóżku. Obecnie ortopeda może w wielu przypad­kach usunąć zmieniony odcinek kości i zastąpić go protezą z metalu lub z tworzywa sztucznego. Gdy zauważono, że można zmienić przebieg niektórych nowotworów przez usunięcie pewnych gruczołów dokrewnych, zaczęto wyzyskiwać to odkrycie do leczenia szeroko rozsianych nowotworów pochodzących z narządów, które podlegają kontroli gruczołów dokrewnych, np. raka sutka, tarczycy czy stercza. W pewnym odsetku przypadków uzysku­je się znaczną poprawę przez podawanie hormonów odpowied­nich gruczołów dokrewnych bądź przez usunięcie lub zniszcze­nie innych. Ból, często występujący w późnych okresach rozwoju guza, jest zapewne tym cierpieniem, które najbardziej nęka chorego i wyczerpuje jego siły. W niektórych nowotworach ból występuje na długo przed zgonem i w takim przypadku sięganie po leki uśmierzające wzbudza niechęć zarówno le­karza, jak i chorego. Wiele dobrego może zdziałać tu neuro­chirurg, wstrzykując do nerwów przewodzących ból substan­cje, które je niszczą lub wykonując niewielkie operacje w rdzeniu kręgowym na domózgowych szlakach czuciowych bądź w samym mózgu. Autor niniejszego rozdziału jest chirurgiem, który usiłował wskazać miejsce, jakie zajmuje chirurgia we współczesnym leczeniu nowotworu. Nie należy sądzić, że on sam lub jaki­kolwiek inny chirurg jest zadowolony z wkładu chirurgii, choć niektóre osiągnięcia przynoszą zadowolenie. Przyszłość leży gdzie indziej, a nie w sali operacyjnej, ale gdy problem cho­roby nowotworowej zostanie nareszcie rozwiązany, chirurg nie będzie miał powodu do wstydzenia się swych wysiłków podejmowanych celem złagodzenia cierpień, a niekiedy i ura­towania życia.