A A A

ZNACZENIE WSPÓŁPRACY I ORGANIZACJI W BADANIACH NAD NOWOTWORAMI ZŁOŚLIWYMI I W ICH LECZENIU

Współpraca międzynarodowa w badaniach i w leczeniu nowo­tworów złośliwych jest niezbędna nie tylko z tego względu, że pozwala dzięki wymianie informacji i metod uniknąć kosz­townego i niepotrzebnego powtarzania pracy. Odczuwa się po­trzebę takiej współpracy również dlatego, ponieważ intuicja i wiedza podpowiadają, że choroba nowotworowa sięga głę­boko w podstawowe procesy życia, a te z kolei obejmują za­równo procesy, które wchodzą w zakres obiektywnych badań, jak i te, które są związane z przeżyciami i doświadczeniami subiektywnymi. Oto dlaczego rak stał się przedmiotem zainte­resowania każdej podstawowej dyscypliny nauki, a badania nad nim posuwają naprzód naukę. W osobistym odczuciu cho­roba ta jest przeżywana mniej lub bardziej świadomie jako zbliżanie się do kresu życia; tak właśnie odczuwa to nie tylko pacjent, lecz także i jego rodzina oraz ci wszyscy, którzy zaj­mują się dylematem ludzkości — chorobą. Ci ostatni są to oczywiście lekarze, pielęgniarki i ich współ­pracownicy, oni bowiem dla dobra chorych wcielają osiągnię­cia badań doświadczalnych w praktykę. Do nich zaliczają się asystenci społeczni, pracownicy administracyjni i ci, którzy kształcąc chorych w różny sposób wcielają myśl i uczucie w czyn. Te różne dziedziny działania wzajemnie łączą się i po­krywają, co pozwala żywić nadzieję, że zostanie osiągnięta skuteczna współpraca. Powinna to być idealna sytuacja dla twórczej pracy, ponieważ istnieje fal wyraźna jednomyślność, jeśli chodzi o cel działania, i tak niewiele jest okazji do starć, co — jak wiemy — niweczy wiele prób współdziałania w roz­wiązywaniu ludzkich spraw. Musimy jednak przyznać, że nie osiągnęliśmy jeszcze zado­walającej ciągłości we współpracy różnych instancji zaintere­sowanych problemem nowotworów złośliwych. My zaś, którzy pracujemy w nowo utworzonej Brytyjskiej Radzie do Walki z Rakiem i w naszej macierzy­stej organizacji, Międzynarodowej Unii do Walki z Rakiem sądzimy, że główna trudność polega na braku efektywnego porozumienia między poszczególnymi dziedzinami badań nad rakiem, a także mię­dzy specjalistami a społeczeństwem. Potrzeba lepszego porozumienia: W Zjednoczonym Królestwie istnieje wiele organizacji, insty­tutów, komitetów, a także stowarzyszeń charytatywnych, któ­re zajmują się bezpośrednio problematyką raka. Są to nie tyl­ko instytucje naukowo-badawcze i oddziały naukowe w szpi­talach, lecz również towarzystwa, instytucje powiernicze i różne fundacje, których działalność skupia się na zapewnie­niu opieki nad chorymi i ich rodzinami. Istnieje również wiele organizacji, które zajmują się szerzeniem wiedzy o nowotwo­rach. Wszystkie te organy są samodzielne i niezależne, a środ­ki finansowe czerpią w większej części z dobrowolnych wkła­dów i dotacji. Istnienie tak wielu różnorodnych organizacji stawia nas, jak się zdaje, w szczęśliwym położeniu, bowiem unikamy w ten sposób trudności kryjących się w systemach ujednoliconych pod względem struktury administracyjnej, finansowej i poli­tycznej. Główne korzyści polegają na tym, że badania nad nowotworami prowadzone na każdym szczeblu organizacyj­nym opierają się zarówno na odkrywczym, jak i systematyzu­jącym podejściu do zagadnień. Badanie i sprawdzanie nowych koncepcji i technik wymaga bowiem możliwie daleko idącej swobody i niezależności od scentralizowanego kierowania, które tak łatwo może stłumić inwencję. Często bywa wysuwany argument, że wielka liczba niezależ­nych jednostek badawczych jest nieekonomiczna. Pogląd taki jest zapewne słuszny, gdy dotyczy jasno określonych progra­mów pracy, które postępując śladem nowych koncepcji dążą do poszerzenia zakresu osiągnięć przez systematyczne opra­cowanie szczegółów i ustalenie zastosowania praktycznego. Od odkrywców nie wymaga się, aby byli „wydajni" i „oszczęd­ni", natomiast ci, którzy podążają w ślad za nimi, aby badać i rozwijać nowo odkrytą dziedzinę wiedzy, muszą współpra­cować wydajnie, unikając niepotrzebnego powtarzania wysił­ków. W badaniach odkrywczych nie możemy sobie pozwolić na zbytnią oszczędność. W rozwijaniu i wyzyskiwaniu odkryć nie stać nas na to, byśmy byli zbyt oszczędni. Musimy zna­leźć taki system organizacji i porozumienia, w którym oby­dwa rodzaje działalności będą mogły być w pełni kontynuo­wane i ten cel przyświeca właśnie Brytyjskiej Radzie do Wal­ki z Rakiem. Problem różnorodności zagadnień jest zarazem problemem potrzeby porozumienia, które jest szczególnie trudne, gdy cho­dzi o badania nad nowotworami, ponieważ są one bardzo zło­żone. Specjaliści z różnych dziedzin nauki mówią własnymi „technicznymi językami", które często różnią się między sobą do takiego stopnia, że ani pogrążeni w swej pracy naukowcy, ani lekarze czy działacze społeczni nie mogą znaleźć czasu na to, by podjąć próbę ich „tłumaczenia". Ogromnie szybkie tem­po narastania zasobu wiedzy stwarza dodatkową trudność, tak iż nawet specjaliście coraz trudniej jest dotrzymać kroku po­stępowi w zakresie jego własnej specjalności. Nieunikniona staje się tendencja do coraz węższej specjalizacji. Nasuwa się więc pilna potrzeba znalezienia sposobu pokazania ludziom szerszych perspektyw, by przez to dać rekompensatę za sy­tuację, w której poszczególny pracownik musi z konieczności ograniczać się do coraz mniejszych wycinków całości przed­miotu, co nie pozwala mu wyzyskać w pełni całego potencja­łu wiedzy z dziedziny własnych badań.